No i ciągle jeszcze u mnie kołomyja...totalny bajzel i bałagan. Mam wrażenie, że nic nie jest na swoim miejscu. Aczkolwiek widzę, że już pewne rzeczy w żółwim tempie zaczynają wskakiwać na swoje miejsca. I dobrze....bo jeszcze trochę i siądę ze zdrowiem z nadmiaru stresu, nerwów, ciągłych zmian w tej ciągłej gonitwie. Spokój widzę hen! za horyzontem, tam gdzie niebo styka się z ziemią i aczkolwiek jest on jeszcze dla mnie w ogóle nieosiągalny, tak z każdym dniem ten dystans się zmniejsza. Pierwszy rok akademicki już prawie za pasem...przede mną kolejna sesja, do której już powoli siadam, w domu sytuacja chyba też się normuje, za to w pracy....brak słów. Opuściłam w końcu wcześniejsze stanowisko, przeszłam na inne co, jak się później okazało, skończyło się spadkiem z deszczu pod rynnę. Na szczęście nie potrwało to długo ponieważ wróciłam do moich starych obowiązków, przy których mam nadzieję w końcu odzyskać upragniony spokój a za którym już naprawdę bardzo tęsknię. Nie pamiętam już nawet jak on smakuje...Ostatnie miesiące od kwietnia zeszłego roku, niemal zupełnie wytraciło ze mnie wszystkie siły. Ileż można żyć w stresie, napięciu i solidnej, dziennej porcji nerwów? Na dłuższą metę człowiek sam w sobie staje się kłębkiem nerwów. Tak i też stało się ze mną. No ale w końcu po litrach wypitej melisy, faszerowaniu się lekami uspokajającymi, przepłakanych nocach i wystresowanych dniach mam nadzieję, że od teraz nastanie już dla mnie lepszy, spokojniejszy czas. Marzę już o wyjeździe nad morze więc nie mogę się doczekać lipca. Tam porządnie zrestetuję mózg i zbiorę utracone siły. Naprawdę mam już tego wszystkiego dość...
Moja droga Lady, dzięki Ci za miłe słowa. Sama wiesz, jak człowiek ich potrzebuje. Opisz te Twoje straszne przezycia , na czym one polegają ? Bardzo Cię proszę - opisz, bo zachodze w głowę o co chodzi, co takiego wyprowadza Ciebie całkiem z równowagi ? Jeżeli podasz swój adres zamieszkania prześlę Ci moją książkę , wydaną na podstawie prowadzonego przez dwa lata blogu. Zobaczysz, co to są przeżycia młodej kobiety, pozostawionej samej sobie na pastwę losu i jak potrafiła wybrnąć z fatalnych sytuacji. A nie opisałam wszystkiego, tylko fragment życiorysu. Ściskam Gabi
OdpowiedzUsuńSpokój, o to tak trudno!!! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńmoja droga Lady, szkoda, ze nie chcesz podać swego adresu. Przecież nie będę Cię nachodzić, ani przekazywać go komukolwiek. Jestem odizolowana nie tylko od Twoich znajomych. ale , powoli, i od swoich. Na razie regeneruj się i przestań myśleć o pracy. Zazdroszczę Ci morza, zawsze , w każdej wolnej chwili tam sie udawałam, bo uwielbiam tamtejsze klimaty, wode i pływanie. Ściskam.
OdpowiedzUsuńLady, dzięki za odzew, ale nadal nie mam adresu. Książka, którą wydaałam i chcę ci przesłac`1 jest przede wszystkim dla grona bliskich znajomych i nie miała być książką - tylko blogiem, który prowadziłam, I jedynie uprzedzenie administracji, że likwidują portal razem z wszystkimi blogami itp. , zachęciła mnie do wydania w takiej formie, bo pomyślałam sobie, że może ten mój, skrócony życiorys zainteresuje kogoś, kto boryka się z podobnymi problemami i pomogę mu się , choć częściowo, z nich wyjść.
OdpowiedzUsuńChciałabym wiedzieć, co Cię tak naprawdę trapi. Bo piszesz w tak tragicznym tonie, że podejrzewam, iż przechodzisz jakieś tornado życiowe. Może trochę przybliżysz swoje problemy i spróbujemy o nich pogadać. Pewnie, że kiedy człowiek przeżywa takie frustracje nie myśli o kontaktach z osobami obcymi i wypisywaniu do blogów. Ale, może już po tornadzie zapanowała tylko mniejsza burza i jakoś,psychicznie, się odrodziłaś ? Jeżeli zechcesz podać adres to na e-mail gdowgird@interia.pl
Duża bużka i nie łam się !!