czwartek, 24 grudnia 2015

Świątecznie....


Ostatnie dwa tygodnie minęły mi na kuciu do kolejnych egzaminów i przygotowaniach do Świąt. Czasu na co innego już brakło :) Również dzisiaj już od rana praca wre więc dzisiaj tylko na chwilunię wpadłam złożyć Wam wszystkim najlepsze świąteczne życzenia. Niech nie zabranie na nich samych dobrych chwil jak i ich spełnienia :) Dziękuję Wam wszystkim za wspólnie spędzony tu czas, za wszystkie komentarze, za wsparcie..którego w ostatnim czasie bardzo potrzebowałam....Dziękuję że jesteście :))))








Czytaj dalej

sobota, 12 grudnia 2015

Totalne zaskoczenie.

Czegoś takiego to nie spodziewałam się nawet w snach. I dalej nie dowierzam, że coś takiego miało miejsce. Kolokwium z logiki zaliczyłam. Doktorka zrobiła nam kolosa zaraz na pierwszej godzinie, napisałam to co trzeba...za 1,5 godziny przychodzi z wynikami...jest piątka. To było pierwsze zaskoczenie. Drugie mnie trafiło jak kobieta zadała nam do zrobienia ćwiczenia logiczne. Początkowo miało być to tylko ćwiczenie. Na koniec okazało się, że ćwiczenie było na ocenę. Wpadła druga 5 bo okazało się, że wszystko miałam dobrze. Pod koniec zajęć doktorka strzeliła " wyciągnijcie kartki". Se myślę - klasówka??? .... Na tablicy wypisała tabelki ćwiczeń z prawa De Morgana i resztę mieliśmy zrobić sami. Po ukończeniu ćwiczeń zaczęła nam to sprawdzać. No i co się okazało. Akuratnie w tym ćwiczeniu nie wolno było popełnić nawet jednego błędu...inaczej kwalifikowało się do następnego zaliczenia. Musiało być zrobione bezbłędnie. Jakież było moje zaskoczenie jak kobieta wpisała mi na kartce bdb !!!.. I na dodatek powiedziała, że te osoby ( a była nas 3) które bezbłędnie napisały ostatnie ćwiczenie, mają drugie kolokwium z głowy. Reszta musiała pisać albo jeszcze raz jeśli chcieli, albo ponownie zaliczać 23 stycznia.  I tak zaliczyłam logikę przed czasem z wynikiem bardzo dobrym. I pomyśleć, że jeszcze w poprzednim poście moim pobożnym życzeniem było zaliczyć na 3 chociaż... O piątce nawet nie marzyłam a co dopiero o trzech.
Idę napić się szampana... bo normalnie jeszcze w amoku jestem .





Czytaj dalej

czwartek, 10 grudnia 2015

Idzie, idzie ....ku dobremu.

No i dowiedziałam się.

Z pierwszego kolosa dostałam 4 :)) Żeby nie było- nie ściągałam. Uczciwie się uczyłam, więc tym bardziej się z tej 4 cieszę. Wiem, że parę osób ściągało...dwie z nich dostały piątki z czego nie omieszkali się na Facebooku pochwalić. Mnie nie satysfakcjonuje pójście na łatwiznę.Wolę uczciwe zagrania nawet wtedy,  kiedy droga do celu znacznie się wydłuża. No ale teraz w sobotę następny kolos... w przyszły weekend dwa kolejne. Przyznam się, że nie wiem czego się uczyć w pierwszej kolejności. Jutro urlopa wzięłam, żeby trochę poślęczeć nad książkami i jestem ciekawa jak mi to właściwie pójdzie. Przedmiot logika... wymaga , jak sama nazwa wskazuje, po trochu logicznego myślenia. Więc szczerze pisząc... nie wiem jak to będzie :) Mam nadzieję, że uda mi się i tutaj.

W pracy sytuacja też zaczyna się klarować.I to też jest dla mnie satysfakcja. Udało mi się w końcu zamknąć samej cały miesiąc i widzę, że inne rzeczy też powolutku się klarują. Dzięki temu jestem trochę spokojniejsza, stres puścił, ucisk w piersiach też, idę do pracy z trochę mniejszym strachem niż zazwyczaj i nareszcie cieszę się z wolnych weekendów. Do tej pory wychodząc w piątek do domu, nie potrafiłam skupić się na tym, że mam dwa dni wolnego, bo zaraz gdzieś tam pojawiała się myśl, że weekend szybko minie i w poniedziałek znowu trzeba iść do pracy. Chcę wierzyć, że najgorszy kryzys mam już za sobą, ale to się okaże podczas kolejnych , mijających miesięcy. Także wdzięczna jestem niektórym osobom z firmy za wyrozumiałość i cierpliwość w tłumaczeniu mi po raz setny do którego korytka ma trafić dany dokument, jak i bicie mi do głowy, że trzeba dać sobie czas na opanowanie wszystkiego....czas na wdrożenie się w nowe obowiązki... i przygotować się na niejednokrotnie silny stres szczególnie na początku.  Przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo... Ale sukces to często droga od porażki do porażki...od błędu do błędu...ale -jak to mówią- dopóki walczysz, jesteś zwyciężcą..

Co do pewnej znajomości o której bazgrałam w poprzednim poście, to ten rozdział chcę już zamknąć i nie chcę więcej tego roztrząsać. Jeśli ktoś nie potrafi być przyjacielem wtedy, kiedy jest mi źle, to nie zasługuje żeby nim być również wtedy, kiedy jest mi dobrze.

Adieu!







Czytaj dalej

czwartek, 3 grudnia 2015

I w górę....

Nie było mnie tu dłuższy czas.... a to dlatego, że dużo się działo. Pierwsze egzaminy za pasem, przede mną dwa kolejne. O ile jestem pewna, że pierwszy zdałam o tyle tego drugiego już zaczynam się obawiać. Przedmiot nie jest łatwy... niby wiem o co chodzi...rozumiem i ogólnie wiem na czym to polega ale wcale pewności nie mam czy to dobrze napiszę. No cóż...najwyżej poprawiać będę. Ogółem... nie ma źle. Uwielbiam spędzać czas na uczelni, bardzo polubiłam niektórych wykładowców ( szczególnie jednego miłego Pana doktora) są naprawdę w porządku, niczego nie utrudniają i widzę, że w razie problemu chętnie pomagają. To jest coś zupełnie innego od tego co widziałam na studiach informatycznych 17 lat temu... Bo w tamtych czasach, wykładowcy nie byli tak pomocni. Miałam wtedy wrażenie, że wręcz przeciwnie. Teraz mi się tam naprawdę podoba i czuję się jak ryba w wodzie...w przeciwieństwie do pracy, gdzie są momenty w których stres naprawdę bierze górę. 3 tygodnie temu miałam straszliwy kryzys... w ciągu zaledwie dwóch dni nawarstwiło się dosłownie wszystko. Stan psychiczny był tak zły, że zaczęłam podejrzewać u siebie ciężką depresję. Oberwałam kopa ze wszystkich stron naraz... ze szkoły, z pracy i z domu. Wtedy naprawdę spanikowałam. Bardzo potrzebowałam wtedy kogoś kto trzepnie mnie w plecy i powie " Nie martw się, to przejściowe....minie. Wszystko będzie dobrze". Na ironię...tam gdzie spodziewałam się znaleźć wsparcie, znalazłam tylko kompletny brak zrozumienia.To tak jakby kopnąć leżącego. Zabolało. Potwornie. Wsparcie znalazłam tam, gdzie się najmniej tego spodziewałam. I tutaj sprawdza się powiedzenie, że najlepszych przyjaciół poznaje się w biedzie. Nie sztuką jest być przyjacielem kiedy wszystko się układa...sztuką jest nim być kiedy wszystko się wali. W takich chwilach wtedy najbardziej widać na kogo można liczyć. A na kogo nie. Ja już to wiem.

Na dobranockę świetny kawałek... ciągle za mną chodzi i chodzi. I nie chce odejść :)




Czytaj dalej
Szablon stworzony z przez Blokotka